*Natalie*
-Ta jest całkiem niezła mamo- pisnęła Nicol trzymając w ręku czerwoną sukienkę.
-Kochanie, ja idę na twoją osiemnastkę a nie, ślub
-Ale..
-Ona jest za krótka i nie mój rozmiar. Jak chcesz, to ty ją przymierz
-No dobrze-Prychnęła, po czym zniknęła za drzwiami, prowadzącymi do przymierzalni.
Szwędałam sie po sklepie,szukając dodatków do sukienki.
Zestaw który jej wybrałam prezentował się bardzo dobrze.
***
-Mamo?
-Tak?
-Wejdziesz? Kathy nie ma, taty chyba też nie.
-Nie wiem. Nie jestem mile widziana w tym domu.
-Chyba żartujesz?! Jesteś moją matką! Poza tym...Chciałabym o czymś z tobą porozmawiać.
-Dobrze. Wejdę ale tylko na chwilkę.
Dziewczyna klasnęła w dłonie po czym wprowadziła do domu.
Gdy tylko zaczęłyśmy sie rozbierać, usłyszałyśmy kroki a po chwili, uraczył nas swoją obecnością pan Styles!
,,Cholera'' prychnęłam pod nosem i unosząc głowę, spotkałam się z zielonymi tęczówkami Hazzy.
-Cześć Nat. Moglibyśmy porozmawiać?
-Nie- posłałam mu złośliwy uśmiech, na co Nicol sie zaśmiała. Dziewczyna spoważniała gdy tylko brunet zgromił ją spojrzeniem.
-To...My, pójdziemy do mojego pokoju- odparła i zaprowadziła na górę
***
-Ale spławiłaś ojca! -Ponownie zaśmiała sie moja córka gdy tylko znalazłyśmy się w jej pokoju.
-No co? Należało mu się.- Odparłam rzucając się na łóżko.
-Coś tu mi nie gra, ojciec ostatnio nie dogaduje się z Kat, teraz prosi cie o rozmowę. Może chce żebyście do siebie wrócili?!
-Ej! Nie rozpędzaj się tak! Żadnego wracania!
-Nie kochasz taty?
-Nie kocham, tylko szanuję.
-Z tobą mogę porozmawiać jak z przyjaciółką. Momentami, zapominam że jesteś moją matką.
-Ciesze się że mamy takie wspaniałe relacje.
-Ja też. Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że cię odzyskałam.
-Przecież nigdy mnie nie straciłaś.
-A twoja śmierć?
W tamtym momencie zrobiło mi się duszno, łzy zaczęły napływać do oczu, w sercu poczułam igły.
Co ja mogłam w tedy zrobić? Teraz by jej ze mną nie było. Nie wiem czemu, lecz uraziło mnie to.
-Przepraszam...-Usłyszałam szept mojej córki-Nie chciałam cię urazić. Po prostu ciesze się że wróciłaś. Ciesze sie że mam cię blisko
***
-Wróciłam! -rzuciłam torebkę na sofę. Zayn'a nie było w salonie. Momentalnie czyjeś ręce oplotły moją talię.
-Tęskniłem- usłyszałam głos mulata za mną. Jego oddech odbijał się od mojej szyi, na co reagowałam dreszczami. Łapiąc mnie pod kolanami,uniósł mnie i rzucił na swoje lewę ramie, po czym zaniósł mnie do kuchni.Gdzie czekała na nas romantyczna kolacja przy świecach.
-Z jakiej to okazji?
-Niedługo się dowiesz. -Puścił mi oczko, i jak na dżentelmena przystało odsunął mi krzesełko po czym sam usiadł na przeciwko mnie. Zayn urządził dużo jedzenia. Nałożyłam sobie na talerz kurczaka a on nalał nam obojgu wina. Słysząc dźwięk mojego telefonu, przeprosiłam Zayn'a i ruszyłam do salonu, gdzie zostawiłam torebkę. Zdziwiłam się gdyż wiadomość nie była od Nicol tylko od Hazzy.
______________________________________________________________________
przepraszam
PRZEPRASZAM
PRZEPRASZAM!
No więc....Obiecałam że dodam ten rozdział, dzień po Wielkanocy ale mój tatuś oczywiście musiał nas kuźwa zabrać so rodziny srutututu pierdu pierdu (xd)
Później popsułam kompa i do tego neta (CZUJECIE?!)
Jeszcze raz was cholernie przepraszam i mam nadzieje że wam sie spodobał rozdział.
No i mam dla was złą wiadomość. Nie wiem kiedy pojawi się kolejny rozdział iż, ponieważ, że, bo we wtorek mam wywiadówkę! *0*
5 Zagrożeń i -400
Ta.....Ogień w szopie :D
To do następnego!